Witam ponownie! Świeża relacja z pięknej Barcelony, aby wszystkie ważne rzeczy nie poszły w zapomnienie
:) Here we go:
Już od jakiegoś czasu intensywnie myślałem nad wycieczką do Barcelony, a loty z rodzimego portu Rzeszów – Jasionka były jakby zaproszeniem do wejścia na pokład samolotu. Głównym czynnikiem przesuwania tego wyjazdu była chęć upolowania biletów w możliwie najniższej cenie i udało się. Za 190 zł wykupujemy lot w terminie późnej jesieni, co cieszy mnie jeszcze bardziej – nie ze względu na mniejszy ruch turystów (na litość boską nie bądźmy hipokrytami, jesteśmy jednymi z nich), ale z tego względu by przed zimą podładować słońcem swoje akumulatorki. Lecimy późnym lotem w czwartek i wracamy w niedziele 3go listopada – ostatnim tego roku lotem do Rzeszowa.
Po dotarciu na rzeszowskie lotnisko, nijak nie da się ominąć sporej rzeszy fanów FC Barcelony, którzy ubrani w barwy swego klubu, wybierają się na mecz z Esponoylem, który nastąpić ma dnia następnego. Samolot wyładowany po brzegi, startuje zgodnie z czasem i jak to zazwyczaj bywa z Ryanairem jest 10 minut wcześniej na miejscu.
Szybko wychodzimy z lotniska (23:45) i udajemy się do autobusu, który zawieść ma nas do Barcelony. Kupujemy bilet w dwie strony (25€) i odjeżdżamy wcześniej, niż przewidywał rozkaz (odjeżdżamy 0:00 a mieliśmy 0:15). Podróż szybka i miła autostradą. Miała trwać 75 minut, a byliśmy na miejscu już po godzinie (powrót w dzień o 14 trwał również 60 minut). Jak można łatwo obliczyć, na miejscu jesteśmy o 1:00 więc aby dostać się na miejsca zakwaterowania bierzemy taxi, gdyż metro już nie kursuje. Według google maps, do mieszkania mamy 3 km, więc za przejazd płacimy niecałe 15€. Mieszkamy przy bocznej ulicy od La Rambli – głównego deptaka Barcelony. Nocleg standardowo znajdujemy przez airbnb, co wychodzi za pobyt śmieszne 260 zł za dwie osoby. Ponieważ jesteśmy wcześniej niż pisałem, nikt nie otwiera drzwi, a telefony właścicieli mieszkania nie odpowiadają. Były chwilowe wątpliwości czy będzie wszystko ok, ale odczekaliśmy swoje i odpowiednia osoba pojawiła się by otworzyć nam mieszkanie. Komfort zakwaterowania nie był zbyt wysoki, ale w końcu nie leże tam przed telewizorem i nie żłobię piwska, tylko w zasadzie śpię, bo resztę dnia intensywnie poświęcam na odkrywanie uroków Barcelony. Widoki z balkonu:
W Barcelonie wiszą już ozdoby świąteczne
Jednolita kolorystyka taxówek:
Czy ktoś może mi powiedzieć co znaczą wyświetlane numerki na dachach taxówek?
La Rambla – najbardziej znane miejsce w Barcelonie. Długi deptak od placu Catalunya aż do samego portu pełne sklepików z pamiątkami i restauracji z zawyżonymi cenami. Ponadto słynące niechlubnie z tego, by uważać tam na kiesznie.
Jak dla mnie miejsce bez fajerwerków i bez duszy.
Ach ta Barcelona. Miasto niesamowicie mnie zauroczyło. Piękne, kolorowe, zadbane, dobrze rozwinięte infrastrukturalnie. Jedną z rzeczy, którymi byłem tam zaskoczony była roślinność w parkach, (oczywiście w szczególności w parku Guell) bardzo różnorodna, bujna i mocno zielona – co było dla mnie dziwne, biorąc na pulpit fakt, że to gorące południe.
Dochodzimy do portu i jestem zachwycony. Palmy to moje ulubione drzewa (w domu rośnie mi 7 ) a tam było ich mnóstwo. Zresztą zobaczcie sami:
?
Jak widać, zatrzymaliśmy się tutaj na dłużej. Miejsce to nam bardzo się spodobało, człowiek czuł, że odpoczywa, w powietrzu krążyła błoga aura, dlatego następny rzut również otworzymy tym miejscem.Podczas naszego pobytu wg accuweather było 23 stopnie, jednak było bardzo ciepło co zauważyliście sami na zdjęciach – nawet Hiszpanie chodzili w koszulkach i spodenkach. Mnie mylił trochę cień w uliczce w której mieszkaliśmy – wychodząc w kurtce trochę się męczyłem. W nocy również było ciepło, bałem się jednak przed przyjazdem możliwego deszczu ale na szczęście z pogodą trafiliśmy. Podczas powrotu na samym lotnisku niebo było mocno zachmurzone i wiało i rzeczywiście było strasznie zimno – współczułem co poniektórym turystom ubioru. Numerki na taxówkach mamy już wytłumaczone. Piszecie wyżej, że Barcelona to jedno z najpiękniejszych miast i w pełni się z tym zgadzam. Jestem zdziwiony, że tak wiele osób widziało Barcelonę (znajomych mniej lub bardziej) i nie krzyczą „wow, jedź tam, jest pięknie!”. Podobne odczucia miałem po wycieczce do Rzymu – Tyle osób tam było a nikt mi nie mówił o wspaniałości tego miasta. Zwiedziłem już trochę miejsc w Europie i moje ulubione miejsca to 1. Rzym 2. Barcelona. Oczywiście rankingi można klasyfikować na różne różniaste kategorie ale gdyby ktoś mnie spytał o najlepsze miejsca to odpowiedziałbym jak wyżej. Wracamy do zdjęć.
Najbardziej doceniam zielone przestrzenie u brzegu wód
Na weekend kupiliśmy 10-przejazdowy bilet za 9,80€ i wykorzystałem go w pełni. W zasadzie poruszaliśmy się tylko metrem a autobusy to nawet nie rzuciły mi się w oczy.
Aha! Czym byłem niesamowicie zaskoczony w Barcelonie – żółwie tempo ludzi. Tam się nikt nigdzie nie śpieszy! Nie zdarzył się przypadek by ktoś wyminął kogoś nawet na schodach do metra! (London sic!) Nawet mój naturalny krok trzeba było przystopować wzorem ludzi idących przede mną. Wcześniej byłem w Madrycie i tam jest nieco szybszy bieg, ale generalnie wg brata, który Hiszpanii kawał zwiedził, tak wolno jest w całym kraju.
Sporo ludzi wywiesza przez okna flagi Katalonii, natomiast na budynkach urzędowych są flagi Katalonii, Hiszpanii i UE.
Niestety z 4 najbardziej słynnych budynków Gaudiego, zdążyłem zobaczyć tylko jeden, choć są w niedalekiej od siebie odległości.
Cudowna architektura!
A tu już przed wjazdem schodami ruchomymi do parku Guell
Po prostu stój i patrz
Od jesieni wstęp do parku przez główne wejście, czyli słynna jaszczurka i najdłuższa na świecie ławka jest płatny. Resztę parku można zwiedzać za darmo.
Fantastyczne dzieła Gaudiego.
W parku oczywiście pełno grajków umilających czas turystom.
Ponoć by zwiedzić cały park, potrzebujemy na to aż 3 godzin.
Lecimy dalej z parkiem, ponieważ jest co oglądać i sporo czasu tam też spędziliśmy.
Jaka była temperatura na początku listopada? Ja byłam w sierpniu i bardzo bałam się upałów, ale na szczęście morze i parki, których jest bardzo dużo w Barcelonie dawały ukojenie. Polecam to miasto, bo wg mnie jest jednym z najpiękniejszych w Europie.
Byłem na El Clasico (końcówka listopada) - 25 stopni w ciągu dnia, 20 wieczorem, bluzę trzeba było założyć dopiero nad ranem. Ale w tym roku jesień jest tam trochę cieplejsza niż zwykle.
Wybieram się na początku grudnia i to ciekawe co piszecie, bo cały czas psychicznie się nastawiam na 10 stopni, a tu może być ciekawa niespodzianka i oprócz zwiedzenia ciekawego miasta uda się naładować bateryjki przed zimą
:)Jakby się wypowiedział ktoś kto był tam w grudniu to będę wdzięczny.
bruce09lili napisał:Wybieram się na początku grudnia i to ciekawe co piszecie, bo cały czas psychicznie się nastawiam na 10 stopni, a tu może być ciekawa niespodzianka i oprócz zwiedzenia ciekawego miasta uda się naładować bateryjki przed zimą
:)Jakby się wypowiedział ktoś kto był tam w grudniu to będę wdzięczny.póki co pogoda jest wiosenna. nie powinniście się przejmować temperaturami a wiatrem, bo póki nie wieje to jest przyjemnie a jak zacznie hulać jak np wczoraj to na plaży nawet spacer staje się problemem.4 lata temu na początku grudnia nawet się trochę opaliłem na twarzy
;)
Quote:póki co pogoda jest wiosenna.nie powinniście się przejmować temperaturami a wiatrem, bo póki nie wieje to jest przyjemnie a jak zacznie hulać jak np wczoraj to na plaży nawet spacer staje się problemem.4 lata temu na początku grudnia nawet się trochę opaliłem na twarzy
;)dzięki za info
:)w relacji też widać że ludzie w krótkim rękawie chodzą.
pressit napisał:wydaję mi się, że te numerki na dachach taksówek to nic innego jak oznaczenie czy taxi jest wolne czy nie.raczej na pewno nie. wtedy wystarczyło by światełko np zielone-wolne, czerwone-zajęte
namteH napisał:pressit napisał:wydaję mi się, że te numerki na dachach taksówek to nic innego jak oznaczenie czy taxi jest wolne czy nie.raczej na pewno nie. wtedy wystarczyło by światełko np zielone-wolne, czerwone-zajęteJak to w taksówkach są to rodzaje taryfy, według której zostanie obliczona opłata za przejazd, w dzień powszechni taryfa 1 najtańsza po 20 lub 21 zmienia się na 2, w niedzielę i święta w określonych porach 3
fajna relacja, piękne zdjęcia
:) sam byłem w Barcelonie w zeszłym roku na przełomie września i października, temperatura idealna
:) miasto cudowne! również miałem okazję zobaczyć sporo miejsc w Europie i jeśli chodzi o moja subiektywną ocenę Barcelona zdecydowanie jest najpiękniejsza. Rzym na mnie nie zrobił takiego wrażenia, być może spowodowane było to tym, iż byłem tam w grudniu, zatem pogoda zanadto nie rozpieszczała. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś wrócę do Barcelony, 4 dni to zdecydowanie za mało, aby poznać dokładnie uroki tego miejsca
:)
ach niestety, w miesiącach zimowych nie dojrzymy 100% piękna miast południowych. Ja byłem w grudniu w Lizbonie i to miasto choć oczarowało mnie, jestem przekonany, że w lecie wyciągnęłoby ze mnie więcej
:) Wróć ale też do Rzymu w lecie!
Pan Kleks napisał:Choć stadion duży, zwiedzając go można zauważyć upływ czasu. To już nie jest ta klasa co polskie stadiony na euro (nie wierzę, że to napisałem ale to całkiem trzeźwa myśl)Widziałem mecze na trzech polskich stadionach budowanych na EURO, a na Narodowym byłem na tourze. Oprócz poznańskiego są bardzo OK, ale żaden nie może się równać z Camp Nou. Są wyraźnie mniejsze, nie mają nawet procenta tego klimatu i są nowe, co rzecz jasna działa na ich niekorzyść. Na starych stadionach mecze ogląda się o wiele przyjemniej. Oczywiście 50-letnie Camp Nou wymaga liftingu, a największy minus to mała przestrzeń na nogi na niektórych stadionach. Ale widoczność jak na takiego giganta jest rewelacyjna.
Czy odiwedziłeś najlepszą lodziarnie VIOKO przy ulicy Borga 55 obok portu? Każdy powinien tam zajrzeć i przekonać sie że to najlepsze lody na świecie szcególnie smak temptation. P O L E C A M!
Pan Kleks napisał:...Spójrzcie na te ogromne chupa-chupsy. Ogrom barw i towarów na straganie, sprawił, że lizaki dostrzegłem dopiero na zdjęciu
:D...może nie każdy wie ale chupa-chupsy to hiszpański wynalazek a ich logo zaprojektował sam Dali
;)
Pan Kleks napisał:Sporo ludzi wywiesza przez okna flagi Katalonii, natomiast na budynkach urzędowych są flagi Katalonii, Hiszpanii i UE.
A tu już przed wjazdem schodami ruchomymi do parku Guell
Te wywieszane na oknach czy balkonach , z gwiazdą, to 'la estelada' Symbol dążenia do niezależności Katalunii(Estrella Solitaria (Samotna gwiazda) jest prawdopodobnie wzięta z flagi Kuby, gdy ta wygrała z Hiszpanią wojnę o niepodległość)Te oficjalne to 'les senyeres'
Super relacja. Ja byłem 3 lata temu w Barcelonie i bardzo mi się tam podobało. Pamiętam jak poszliśmy do restauracji tuż obok Sagrady i jedliśmy takie duże hmm pierogi a w środku było chyba mięso, warzywa i ser. Przepyszne to było
:) Może ktoś wie jak to się nazywa ?
:)Pozdrawiam.
feliks napisał:duże hmm pierogi a w środku było chyba mięso, warzywa i ser. Przepyszne to było
:) Może ktoś wie jak to się nazywa ?
:)Przypuszczam,że chodzi o empanadas lub mniejsze empanadillas.
;)
Super relacja i zdjęcia
:) sam wybieram się w marcu na 4 dni do Barcelony na mecz i informację na pewno się przydadzą. Jeszcze myślę o odwiedzeniu Andory ale zobaczymy jak to wyjdzie
:roll:
Podziękowania za relację
:-)Mam kilka pytań dotyczących Camp Nou:1) Bilet kupowałeś na miejscu (czy jest kolejka), czy przez Internet (ewentualnie w jakiej formie odbiór biletu)?2) Czy wchodzi się na określone godziny, czy może jak się zbierze określona ilość osób, czy może kupuje się bilet i od razu się wchodzi? 3) Podczas wycieczki ktoś oprowadza, czy może formuła jest bardziej swobodna?
- Bilet kupowalem na miejscu, płaciłem kartą więc skorzystałem z samoobsługowej maszyny, jednej z wielu, więc w kolejce nie stałem - a takowa była do tradycyjnej kasy
:) Przez internet tez mozna kupic, a odbiór jest chyba w telefonie
:)- wchodzisz kiedy chcesz- tour jest oblepiony strzałkami, a wszędzie indziej i tak nie da się wejść
:) jak pisałem wcześniej można wypozyczyc sobie audio guide, a czy jest jakiś "przewodnik" dla zorganizowanych grup to nie wiem ale pamietam ze na santiago bernabeu taki pan był
:)
Przewodnik dla zorganizowanych grup kosztuje 600 euro
:-) Obecnie muzeum jest mocno multimedialne, poprzednia wersja dla mnie była o wiele fajniejsza. Bilety na mecz najlepiej kupować w bankomatach La Caixa (nie jestem pewien, czy jest to opcja tylko dla socios)
Pan Kleks napisał:- Bilet kupowalem na miejscu, płaciłem kartą więc skorzystałem z samoobsługowej maszyny, jednej z wielu, więc w kolejce nie stałem - a takowa była do tradycyjnej kasy
:) Przez internet tez mozna kupic, a odbiór jest chyba w telefonie
:)- wchodzisz kiedy chcesz- tour jest oblepiony strzałkami, a wszędzie indziej i tak nie da się wejść
:) jak pisałem wcześniej można wypozyczyc sobie audio guide, a czy jest jakiś "przewodnik" dla zorganizowanych grup to nie wiem ale pamietam ze na santiago bernabeu taki pan był
:)Podziękowania
:-)
super relacja, bardzo miło się czytało. Możecie polecić jakiś tani nocleg w barcelonie? Ile dni potrzeba żeby zwiedzić wszystko albo prawie wszystko? Mam kupione bilety do barcelony, ale nie mam jeszcze powrotnych. Nie mogę się doczekać!!!!
:)jeśli zarejestruję się na stronie Gaudir + BNC mam za darmo wejscie do parku/z tego co jest napisane na stronie : It allows users to take a guided route around the city once a year, to receive a quarterly bulletin with very varied cultural suggestions and to reserve one daily free ticket to visit the Monumental Zone of Park Güell. chyba mozemy rozumiec , ze tak. czy korzystał ktoś z tego?
Ach, zatęskniłem aż do tego cudownego miasta! Zmotywowałeś mnie, żeby śledzić loty
;) Relacja bardzo dobra i zwięzła, zdjęcia bardzo przyjemne w odbiorze
:) Propsy za zwiedzenie stadionu
:D
Świeża relacja z pięknej Barcelony, aby wszystkie ważne rzeczy nie poszły w zapomnienie :)
Here we go:
Już od jakiegoś czasu intensywnie myślałem nad wycieczką do Barcelony, a loty z rodzimego portu Rzeszów – Jasionka były jakby zaproszeniem do wejścia na pokład samolotu. Głównym czynnikiem przesuwania tego wyjazdu była chęć upolowania biletów w możliwie najniższej cenie i udało się. Za 190 zł wykupujemy lot w terminie późnej jesieni, co cieszy mnie jeszcze bardziej – nie ze względu na mniejszy ruch turystów (na litość boską nie bądźmy hipokrytami, jesteśmy jednymi z nich), ale z tego względu by przed zimą podładować słońcem swoje akumulatorki.
Lecimy późnym lotem w czwartek i wracamy w niedziele 3go listopada – ostatnim tego roku lotem do Rzeszowa.
Po dotarciu na rzeszowskie lotnisko, nijak nie da się ominąć sporej rzeszy fanów FC Barcelony, którzy ubrani w barwy swego klubu, wybierają się na mecz z Esponoylem, który nastąpić ma dnia następnego. Samolot wyładowany po brzegi, startuje zgodnie z czasem i jak to zazwyczaj bywa z Ryanairem jest 10 minut wcześniej na miejscu.
Szybko wychodzimy z lotniska (23:45) i udajemy się do autobusu, który zawieść ma nas do Barcelony. Kupujemy bilet w dwie strony (25€) i odjeżdżamy wcześniej, niż przewidywał rozkaz (odjeżdżamy 0:00 a mieliśmy 0:15). Podróż szybka i miła autostradą. Miała trwać 75 minut, a byliśmy na miejscu już po godzinie (powrót w dzień o 14 trwał również 60 minut). Jak można łatwo obliczyć, na miejscu jesteśmy o 1:00 więc aby dostać się na miejsca zakwaterowania bierzemy taxi, gdyż metro już nie kursuje. Według google maps, do mieszkania mamy 3 km, więc za przejazd płacimy niecałe 15€.
Mieszkamy przy bocznej ulicy od La Rambli – głównego deptaka Barcelony. Nocleg standardowo znajdujemy przez airbnb, co wychodzi za pobyt śmieszne 260 zł za dwie osoby. Ponieważ jesteśmy wcześniej niż pisałem, nikt nie otwiera drzwi, a telefony właścicieli mieszkania nie odpowiadają. Były chwilowe wątpliwości czy będzie wszystko ok, ale odczekaliśmy swoje i odpowiednia osoba pojawiła się by otworzyć nam mieszkanie.
Komfort zakwaterowania nie był zbyt wysoki, ale w końcu nie leże tam przed telewizorem i nie żłobię piwska, tylko w zasadzie śpię, bo resztę dnia intensywnie poświęcam na odkrywanie uroków Barcelony.
Widoki z balkonu:
W Barcelonie wiszą już ozdoby świąteczne
Jednolita kolorystyka taxówek:
Czy ktoś może mi powiedzieć co znaczą wyświetlane numerki na dachach taxówek?
La Rambla – najbardziej znane miejsce w Barcelonie. Długi deptak od placu Catalunya aż do samego portu pełne sklepików z pamiątkami i restauracji z zawyżonymi cenami. Ponadto słynące niechlubnie z tego, by uważać tam na kiesznie.
Jak dla mnie miejsce bez fajerwerków i bez duszy.
Ach ta Barcelona. Miasto niesamowicie mnie zauroczyło. Piękne, kolorowe, zadbane, dobrze rozwinięte infrastrukturalnie. Jedną z rzeczy, którymi byłem tam zaskoczony była roślinność w parkach, (oczywiście w szczególności w parku Guell) bardzo różnorodna, bujna i mocno zielona – co było dla mnie dziwne, biorąc na pulpit fakt, że to gorące południe.
Dochodzimy do portu i jestem zachwycony. Palmy to moje ulubione drzewa (w domu rośnie mi 7 ) a tam było ich mnóstwo. Zresztą zobaczcie sami:
?
Jak widać, zatrzymaliśmy się tutaj na dłużej. Miejsce to nam bardzo się spodobało, człowiek czuł, że odpoczywa, w powietrzu krążyła błoga aura, dlatego następny rzut również otworzymy tym miejscem.Podczas naszego pobytu wg accuweather było 23 stopnie, jednak było bardzo ciepło co zauważyliście sami na zdjęciach – nawet Hiszpanie chodzili w koszulkach i spodenkach. Mnie mylił trochę cień w uliczce w której mieszkaliśmy – wychodząc w kurtce trochę się męczyłem. W nocy również było ciepło, bałem się jednak przed przyjazdem możliwego deszczu ale na szczęście z pogodą trafiliśmy. Podczas powrotu na samym lotnisku niebo było mocno zachmurzone i wiało i rzeczywiście było strasznie zimno – współczułem co poniektórym turystom ubioru.
Numerki na taxówkach mamy już wytłumaczone. Piszecie wyżej, że Barcelona to jedno z najpiękniejszych miast i w pełni się z tym zgadzam. Jestem zdziwiony, że tak wiele osób widziało Barcelonę (znajomych mniej lub bardziej) i nie krzyczą „wow, jedź tam, jest pięknie!”. Podobne odczucia miałem po wycieczce do Rzymu – Tyle osób tam było a nikt mi nie mówił o wspaniałości tego miasta. Zwiedziłem już trochę miejsc w Europie i moje ulubione miejsca to 1. Rzym 2. Barcelona. Oczywiście rankingi można klasyfikować na różne różniaste kategorie ale gdyby ktoś mnie spytał o najlepsze miejsca to odpowiedziałbym jak wyżej.
Wracamy do zdjęć.
Najbardziej doceniam zielone przestrzenie u brzegu wód
Na weekend kupiliśmy 10-przejazdowy bilet za 9,80€ i wykorzystałem go w pełni. W zasadzie poruszaliśmy się tylko metrem a autobusy to nawet nie rzuciły mi się w oczy.
Aha! Czym byłem niesamowicie zaskoczony w Barcelonie – żółwie tempo ludzi. Tam się nikt nigdzie nie śpieszy! Nie zdarzył się przypadek by ktoś wyminął kogoś nawet na schodach do metra! (London sic!) Nawet mój naturalny krok trzeba było przystopować wzorem ludzi idących przede mną. Wcześniej byłem w Madrycie i tam jest nieco szybszy bieg, ale generalnie wg brata, który Hiszpanii kawał zwiedził, tak wolno jest w całym kraju.
Sporo ludzi wywiesza przez okna flagi Katalonii, natomiast na budynkach urzędowych są flagi Katalonii, Hiszpanii i UE.
Niestety z 4 najbardziej słynnych budynków Gaudiego, zdążyłem zobaczyć tylko jeden, choć są w niedalekiej od siebie odległości.
Cudowna architektura!
A tu już przed wjazdem schodami ruchomymi do parku Guell
Po prostu stój i patrz
Od jesieni wstęp do parku przez główne wejście, czyli słynna jaszczurka i najdłuższa na świecie ławka jest płatny. Resztę parku można zwiedzać za darmo.
Fantastyczne dzieła Gaudiego.
W parku oczywiście pełno grajków umilających czas turystom.
Ponoć by zwiedzić cały park, potrzebujemy na to aż 3 godzin.
Świetnie grali Ci panowie
Najpopularniejsze zdjęcie Barcelony