Jak dotąd z podobną infrastrukturą spotkałem się w Madrycie i Lizbonie. Było to dla mnie dosyć nietypowe, gdzie te samochody wjeżdżają i znikają? W Barcelonie jak widać jest podobnie:
Plac Catalunya:
I tutaj też
A teraz jedziemy na Camp Nou. Dostać możemy się tam dwoma liniami metra wysiadając na stacjach: Maria Cristina lub Palau Reial lub Zona Universitaria lub Collblanc and Badal. Tyle stacji ponieważ żadna nie jest z nich położona „najbliżej”. Wychodząc z podziemi, musimy złapać orientacje. Nie wiem dlaczego, ale pytałem się 4 różnych osób W KTÓRĄ STRONĘ jest Camp Nou i dwie z nich „yyyy nie wiedziały” a dwie pokazały mi przeciwną drogą w stosunku do właściwej – dlatego zawsze najbardziej ufam sobie, i rzadko dopytuje „miejscowych”. No ale szybko sprawdziłem na kiepskiej mapie w smartfonie, że poruszam się w nie tym kierunku i zawróciłem. W stronę tego budynku nie idźcie:
W tę stronę też nie:
Ale tutaj już tak:
To mi się też bardzo podoba w Barcelonie. Śliczne, zadbane zwarte centrum wraz z piękną zabytkową dzielnicą Barri Gotic, a na obrzeżach dużo miejsca, dużo przestrzeni, wysokie budynki no i ciągle jest pięknie. Stadion trochę wciśnięty, oddalony od głównej ulicy. Zupełnie nie tak jak Santiago Bernabeu.
Wstęp 23€ + opcjonalnie audio guid 5€.
Choć stadion duży, zwiedzając go można zauważyć upływ czasu. To już nie jest ta klasa co polskie stadiony na euro (nie wierzę, że to napisałem ale to całkiem trzeźwa myśl) Prysznice w szatni gości:
Szatnia gości, gdyż tej piłkarzy Barcelony nie udostępnia się turystom:
Choć jestem fanem Barcy (zaraz po Juve) a nie Realu, to jednak stadion w Madrycie zrobił na mnie większe wrażenie. Nie wiem co zaważyło, ale u „królewskich” miałem zawroty głowy na trybunie. Tutaj nie.
W Madrycie można też usiąść na fotelach piłkarzy, w Barcelonie nie.
Tadam:
W czasie mojego Camp Nou experience, moja współ-podróżniczka szalała po drugiej stronie miasta w primarku, gdzie i ja się następnie udałem (ja skończyłem zwiedzanie stadionu, a Ona akurat zakupy – idealne rozwiązanie). W tamtejszej okolicy również pięknie jak w całym mieście:
Primark równie tani jak na Wyspach, aczkolwiek mają nieco uboższą ofertę. Sam zresztą zastanawiałem się przed odwiedzeniem sklepu czy na hiszpańskich półkach, wzorem tych w Anglii, będzie leżało mnóstwo towaru z designem flagi Wielkiej Brytanii, czy też może Hiszpanii – ale właśnie takich produktów zabrakło, co znacznie uszczupliło możliwość wyboru ciuchów (męski dział w ogóle wydawał się strasznie mały, choć sklep był ogromny. W damskich artykułach też brakowało wiele rzeczy, które dostać możemy w UK) Mimo wszystko i tak warto zrobić tam zakupy za 200€ (przede wszystkim damska bielizna):
Stacja metra przy primarku:
Nie pamiętam na której stacji musimy przejść przez ten długi tunel, ale rzecz niebywała w porównaniu do Polski: zero reklam.
Wolą zostawić białe pola, niż zawalić to paskudztwami, tak w ogóle przy okazji naszła mnie teraz myśl, czy w Barcelonie są w ogóle jakieś reklamy, szyldy, okropne neony? (pomijając nieduże bilboardy przy drogach poza centrum). Muszę się zagłębić w ustosunkowania prawne dotyczące powierzchni reklamowych w tym mieście.
Przechadzając się La Ramblą, dostrzegamy w bocznej uliczce lokalny targ, który przyciąga nas magią kolorów:
Ach, zwariowaliśmy gdy zobaczyliśmy takie słodkości, ale chcąc spróbować choć po jednej sztuce musielibyśmy płacić kartą ponieważ…
…czekoladki były horrendalnie drogie! Wzięliśmy na spróbowanie zaledwie 8 sztuk małych słodkości, i przy płaceniu szukałem w kieszeni moneciaków by za nie zapłacić, tak suma do zapłaty wyniosła 9€(!) o:
Spójrzcie na te ogromne chupa-chupsy. Ogrom barw i towarów na straganie, sprawił, że lizaki dostrzegłem dopiero na zdjęciu
:D
Niektórymi sposobami na przyciągnięcie klienta do restauracji jest taka oto wystawa, a tam wszystko czego powinieneś w Barcelonie spróbować.
Następnym naszym krokiem było Barri Gotic, jednak pora zwiedzania tej dzielnicy przypadła na wieczór, więc zrezygnuję z wstawiania tutaj zdjęć z tego obchodu, gdyż fotek po zmroku szczerzę nienawidzę. Flash zmienia kolorystykę, nie łapie wszystkiego, natomiast bez niego zdjęcia są kropkowate, niewyraźne. Mogę jedynie napisać, że wkraczając w tamtą okolicę, znowu zrobiliśmy „wow”. Co za miasto, ma wszystko co najpiękniejsze! Teraz gdy rozmawiam ze znajomymi, którzy mieli okazję być w stolicy Katalonii, wszyscy jednym głosem mówią, że to było niesamowite miasto i jedno z najlepszych w jakich byli.@up ja nie wiedziałem, i wplatanie w temat takich niuansów jest super sprawą
:)
Tak więc jak pisałem, z dzielnicy Barri Gotic zdjęć nie wstawiam, bo są takie:
(*) czasu było mało, wstaliśmy wcześnie rano i bez śniadania (ano bo knajpki w niedziele były jeszcze pozamykane) ruszyliśmy zobaczyć Sagrade Familie
Piękna, ale wspaniała będzie dopiero w 2026 r., kiedy znikną te rusztowania
Po zwiedzaniu Sagrady, wdepnęliśmy do pobliskiej kawiarenki na śniadanie. Bardzo chciałem pojechać jeszcze nad morze - na plaże ale byłoby to dosyć ryzykowne ze względu na niewystarczający czas, w dodatku ciągle nie jadłem Paelli a tak bym tego nie zostawił… Wróciliśmy więc po bagaże i szybko na dworzec by już na miejscu szukać knajpy w której serwują to przepyszne danie. Choć czasu po śniadaniu dużo nie upłynęło, tak zjeść Paelle musieliśmy. Szukaliśmy, szukaliśmy najlepszej knajpy a czas upływał, w końcu wybraliśmy pierwszą z brzegu, trochę obskurną i brudną ale danie smakowało wybornie. Tym sposobem spełnieni mogliśmy wracać do Polski…
(*)W Niedziele mieliśmy samolot o 17, więc jechaliśmy autobusem z Barcelony o 13:30. (Ponieważ ten znowu szybko dojechał, śmiało mogliśmy jechać następnym za godzinę). Na dworcu tłum ludzi czekających na barcelonabus. Podjeżdżają dwa autokary i zaczyna się prawdziwa walka o miejsce w środku. Moja towarzyszka wsiadła pierwsza, więc się nie pchałem, natomiast kiedy byłem już u drzwi, przed moją twarzą pojawiła się ręka i słowa „tyle”, „autobus jest pełny”. Nie pomagały tłumaczenia, że w środku jest moja dziewczyna. Jednak jakoś mój spokój ducha pozwolił mi się wcisnąć, gdzie czekało na mnie zarezerwowane przez dziewczynę miejsce. Dla tych, którzy nie wsiedli podjechał trzeci autokar – a tamtejszych „barcelonabusów” na dworcu jest sporo, więc możecie być spokojni, że na lotnisko zabiorą wszystkich.
Czas na podsumowanie: Przez weekend zdążyliśmy zobaczyć Camp Nou, Sagrada Familia, Park Guell, Casa Mila, La Rambla, Port, Barri Gotic, Plac Catalunyya Nie wystarczyło czasu na plaże i resztę budynków Gaudiego (trochę za długo spaliśmy). Opcjonalnie myślałem również o magicznych fontannach. Zazwyczaj jedliśmy syte śniadania (hiszpańskie lub angielskie), później po południu obiad w restauracji a wieczorem już piwka (są tam bardzo tanie) + zagryzki, czasem jeszcze jakąś pitę. Obliczając wszystko czyli samolot, nocleg, bilety, jedzenie + kilka pamiątek wydaliśmy po ok. 1000 zł (nie liczę tutaj zakupów w primarku). Wyjazdem jesteśmy w pełni zachwyceni i Barcelonę będziemy polecać każdemu!
Jaka była temperatura na początku listopada? Ja byłam w sierpniu i bardzo bałam się upałów, ale na szczęście morze i parki, których jest bardzo dużo w Barcelonie dawały ukojenie. Polecam to miasto, bo wg mnie jest jednym z najpiękniejszych w Europie.
Byłem na El Clasico (końcówka listopada) - 25 stopni w ciągu dnia, 20 wieczorem, bluzę trzeba było założyć dopiero nad ranem. Ale w tym roku jesień jest tam trochę cieplejsza niż zwykle.
Wybieram się na początku grudnia i to ciekawe co piszecie, bo cały czas psychicznie się nastawiam na 10 stopni, a tu może być ciekawa niespodzianka i oprócz zwiedzenia ciekawego miasta uda się naładować bateryjki przed zimą
:)Jakby się wypowiedział ktoś kto był tam w grudniu to będę wdzięczny.
bruce09lili napisał:Wybieram się na początku grudnia i to ciekawe co piszecie, bo cały czas psychicznie się nastawiam na 10 stopni, a tu może być ciekawa niespodzianka i oprócz zwiedzenia ciekawego miasta uda się naładować bateryjki przed zimą
:)Jakby się wypowiedział ktoś kto był tam w grudniu to będę wdzięczny.póki co pogoda jest wiosenna. nie powinniście się przejmować temperaturami a wiatrem, bo póki nie wieje to jest przyjemnie a jak zacznie hulać jak np wczoraj to na plaży nawet spacer staje się problemem.4 lata temu na początku grudnia nawet się trochę opaliłem na twarzy
;)
Quote:póki co pogoda jest wiosenna.nie powinniście się przejmować temperaturami a wiatrem, bo póki nie wieje to jest przyjemnie a jak zacznie hulać jak np wczoraj to na plaży nawet spacer staje się problemem.4 lata temu na początku grudnia nawet się trochę opaliłem na twarzy
;)dzięki za info
:)w relacji też widać że ludzie w krótkim rękawie chodzą.
pressit napisał:wydaję mi się, że te numerki na dachach taksówek to nic innego jak oznaczenie czy taxi jest wolne czy nie.raczej na pewno nie. wtedy wystarczyło by światełko np zielone-wolne, czerwone-zajęte
namteH napisał:pressit napisał:wydaję mi się, że te numerki na dachach taksówek to nic innego jak oznaczenie czy taxi jest wolne czy nie.raczej na pewno nie. wtedy wystarczyło by światełko np zielone-wolne, czerwone-zajęteJak to w taksówkach są to rodzaje taryfy, według której zostanie obliczona opłata za przejazd, w dzień powszechni taryfa 1 najtańsza po 20 lub 21 zmienia się na 2, w niedzielę i święta w określonych porach 3
fajna relacja, piękne zdjęcia
:) sam byłem w Barcelonie w zeszłym roku na przełomie września i października, temperatura idealna
:) miasto cudowne! również miałem okazję zobaczyć sporo miejsc w Europie i jeśli chodzi o moja subiektywną ocenę Barcelona zdecydowanie jest najpiękniejsza. Rzym na mnie nie zrobił takiego wrażenia, być może spowodowane było to tym, iż byłem tam w grudniu, zatem pogoda zanadto nie rozpieszczała. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś wrócę do Barcelony, 4 dni to zdecydowanie za mało, aby poznać dokładnie uroki tego miejsca
:)
ach niestety, w miesiącach zimowych nie dojrzymy 100% piękna miast południowych. Ja byłem w grudniu w Lizbonie i to miasto choć oczarowało mnie, jestem przekonany, że w lecie wyciągnęłoby ze mnie więcej
:) Wróć ale też do Rzymu w lecie!
Pan Kleks napisał:Choć stadion duży, zwiedzając go można zauważyć upływ czasu. To już nie jest ta klasa co polskie stadiony na euro (nie wierzę, że to napisałem ale to całkiem trzeźwa myśl)Widziałem mecze na trzech polskich stadionach budowanych na EURO, a na Narodowym byłem na tourze. Oprócz poznańskiego są bardzo OK, ale żaden nie może się równać z Camp Nou. Są wyraźnie mniejsze, nie mają nawet procenta tego klimatu i są nowe, co rzecz jasna działa na ich niekorzyść. Na starych stadionach mecze ogląda się o wiele przyjemniej. Oczywiście 50-letnie Camp Nou wymaga liftingu, a największy minus to mała przestrzeń na nogi na niektórych stadionach. Ale widoczność jak na takiego giganta jest rewelacyjna.
Czy odiwedziłeś najlepszą lodziarnie VIOKO przy ulicy Borga 55 obok portu? Każdy powinien tam zajrzeć i przekonać sie że to najlepsze lody na świecie szcególnie smak temptation. P O L E C A M!
Pan Kleks napisał:...Spójrzcie na te ogromne chupa-chupsy. Ogrom barw i towarów na straganie, sprawił, że lizaki dostrzegłem dopiero na zdjęciu
:D...może nie każdy wie ale chupa-chupsy to hiszpański wynalazek a ich logo zaprojektował sam Dali
;)
Pan Kleks napisał:Sporo ludzi wywiesza przez okna flagi Katalonii, natomiast na budynkach urzędowych są flagi Katalonii, Hiszpanii i UE.
A tu już przed wjazdem schodami ruchomymi do parku Guell
Te wywieszane na oknach czy balkonach , z gwiazdą, to 'la estelada' Symbol dążenia do niezależności Katalunii(Estrella Solitaria (Samotna gwiazda) jest prawdopodobnie wzięta z flagi Kuby, gdy ta wygrała z Hiszpanią wojnę o niepodległość)Te oficjalne to 'les senyeres'
Super relacja. Ja byłem 3 lata temu w Barcelonie i bardzo mi się tam podobało. Pamiętam jak poszliśmy do restauracji tuż obok Sagrady i jedliśmy takie duże hmm pierogi a w środku było chyba mięso, warzywa i ser. Przepyszne to było
:) Może ktoś wie jak to się nazywa ?
:)Pozdrawiam.
feliks napisał:duże hmm pierogi a w środku było chyba mięso, warzywa i ser. Przepyszne to było
:) Może ktoś wie jak to się nazywa ?
:)Przypuszczam,że chodzi o empanadas lub mniejsze empanadillas.
;)
Super relacja i zdjęcia
:) sam wybieram się w marcu na 4 dni do Barcelony na mecz i informację na pewno się przydadzą. Jeszcze myślę o odwiedzeniu Andory ale zobaczymy jak to wyjdzie
:roll:
Podziękowania za relację
:-)Mam kilka pytań dotyczących Camp Nou:1) Bilet kupowałeś na miejscu (czy jest kolejka), czy przez Internet (ewentualnie w jakiej formie odbiór biletu)?2) Czy wchodzi się na określone godziny, czy może jak się zbierze określona ilość osób, czy może kupuje się bilet i od razu się wchodzi? 3) Podczas wycieczki ktoś oprowadza, czy może formuła jest bardziej swobodna?
- Bilet kupowalem na miejscu, płaciłem kartą więc skorzystałem z samoobsługowej maszyny, jednej z wielu, więc w kolejce nie stałem - a takowa była do tradycyjnej kasy
:) Przez internet tez mozna kupic, a odbiór jest chyba w telefonie
:)- wchodzisz kiedy chcesz- tour jest oblepiony strzałkami, a wszędzie indziej i tak nie da się wejść
:) jak pisałem wcześniej można wypozyczyc sobie audio guide, a czy jest jakiś "przewodnik" dla zorganizowanych grup to nie wiem ale pamietam ze na santiago bernabeu taki pan był
:)
Przewodnik dla zorganizowanych grup kosztuje 600 euro
:-) Obecnie muzeum jest mocno multimedialne, poprzednia wersja dla mnie była o wiele fajniejsza. Bilety na mecz najlepiej kupować w bankomatach La Caixa (nie jestem pewien, czy jest to opcja tylko dla socios)
Pan Kleks napisał:- Bilet kupowalem na miejscu, płaciłem kartą więc skorzystałem z samoobsługowej maszyny, jednej z wielu, więc w kolejce nie stałem - a takowa była do tradycyjnej kasy
:) Przez internet tez mozna kupic, a odbiór jest chyba w telefonie
:)- wchodzisz kiedy chcesz- tour jest oblepiony strzałkami, a wszędzie indziej i tak nie da się wejść
:) jak pisałem wcześniej można wypozyczyc sobie audio guide, a czy jest jakiś "przewodnik" dla zorganizowanych grup to nie wiem ale pamietam ze na santiago bernabeu taki pan był
:)Podziękowania
:-)
super relacja, bardzo miło się czytało. Możecie polecić jakiś tani nocleg w barcelonie? Ile dni potrzeba żeby zwiedzić wszystko albo prawie wszystko? Mam kupione bilety do barcelony, ale nie mam jeszcze powrotnych. Nie mogę się doczekać!!!!
:)jeśli zarejestruję się na stronie Gaudir + BNC mam za darmo wejscie do parku/z tego co jest napisane na stronie : It allows users to take a guided route around the city once a year, to receive a quarterly bulletin with very varied cultural suggestions and to reserve one daily free ticket to visit the Monumental Zone of Park Güell. chyba mozemy rozumiec , ze tak. czy korzystał ktoś z tego?
Ach, zatęskniłem aż do tego cudownego miasta! Zmotywowałeś mnie, żeby śledzić loty
;) Relacja bardzo dobra i zwięzła, zdjęcia bardzo przyjemne w odbiorze
:) Propsy za zwiedzenie stadionu
:D
Jak dotąd z podobną infrastrukturą spotkałem się w Madrycie i Lizbonie. Było to dla mnie dosyć nietypowe, gdzie te samochody wjeżdżają i znikają? W Barcelonie jak widać jest podobnie:
Plac Catalunya:
I tutaj też
A teraz jedziemy na Camp Nou. Dostać możemy się tam dwoma liniami metra wysiadając na stacjach: Maria Cristina lub Palau Reial lub Zona Universitaria lub Collblanc and Badal. Tyle stacji ponieważ żadna nie jest z nich położona „najbliżej”. Wychodząc z podziemi, musimy złapać orientacje. Nie wiem dlaczego, ale pytałem się 4 różnych osób W KTÓRĄ STRONĘ jest Camp Nou i dwie z nich „yyyy nie wiedziały” a dwie pokazały mi przeciwną drogą w stosunku do właściwej – dlatego zawsze najbardziej ufam sobie, i rzadko dopytuje „miejscowych”. No ale szybko sprawdziłem na kiepskiej mapie w smartfonie, że poruszam się w nie tym kierunku i zawróciłem.
W stronę tego budynku nie idźcie:
W tę stronę też nie:
Ale tutaj już tak:
To mi się też bardzo podoba w Barcelonie. Śliczne, zadbane zwarte centrum wraz z piękną zabytkową dzielnicą Barri Gotic, a na obrzeżach dużo miejsca, dużo przestrzeni, wysokie budynki no i ciągle jest pięknie.
Stadion trochę wciśnięty, oddalony od głównej ulicy. Zupełnie nie tak jak Santiago Bernabeu.
Wstęp 23€ + opcjonalnie audio guid 5€.
Choć stadion duży, zwiedzając go można zauważyć upływ czasu. To już nie jest ta klasa co polskie stadiony na euro (nie wierzę, że to napisałem ale to całkiem trzeźwa myśl)
Prysznice w szatni gości:
Szatnia gości, gdyż tej piłkarzy Barcelony nie udostępnia się turystom:
Choć jestem fanem Barcy (zaraz po Juve) a nie Realu, to jednak stadion w Madrycie zrobił na mnie większe wrażenie. Nie wiem co zaważyło, ale u „królewskich” miałem zawroty głowy na trybunie. Tutaj nie.
W Madrycie można też usiąść na fotelach piłkarzy, w Barcelonie nie.
Tadam:
Primark równie tani jak na Wyspach, aczkolwiek mają nieco uboższą ofertę. Sam zresztą zastanawiałem się przed odwiedzeniem sklepu czy na hiszpańskich półkach, wzorem tych w Anglii, będzie leżało mnóstwo towaru z designem flagi Wielkiej Brytanii, czy też może Hiszpanii – ale właśnie takich produktów zabrakło, co znacznie uszczupliło możliwość wyboru ciuchów (męski dział w ogóle wydawał się strasznie mały, choć sklep był ogromny. W damskich artykułach też brakowało wiele rzeczy, które dostać możemy w UK)
Mimo wszystko i tak warto zrobić tam zakupy za 200€ (przede wszystkim damska bielizna):
Stacja metra przy primarku:
Nie pamiętam na której stacji musimy przejść przez ten długi tunel, ale rzecz niebywała w porównaniu do Polski: zero reklam.
Wolą zostawić białe pola, niż zawalić to paskudztwami, tak w ogóle przy okazji naszła mnie teraz myśl, czy w Barcelonie są w ogóle jakieś reklamy, szyldy, okropne neony? (pomijając nieduże bilboardy przy drogach poza centrum). Muszę się zagłębić w ustosunkowania prawne dotyczące powierzchni reklamowych w tym mieście.
Przechadzając się La Ramblą, dostrzegamy w bocznej uliczce lokalny targ, który przyciąga nas magią kolorów:
Ach, zwariowaliśmy gdy zobaczyliśmy takie słodkości, ale chcąc spróbować choć po jednej sztuce musielibyśmy płacić kartą ponieważ…
…czekoladki były horrendalnie drogie! Wzięliśmy na spróbowanie zaledwie 8 sztuk małych słodkości, i przy płaceniu szukałem w kieszeni moneciaków by za nie zapłacić, tak suma do zapłaty wyniosła 9€(!) o:
Spójrzcie na te ogromne chupa-chupsy. Ogrom barw i towarów na straganie, sprawił, że lizaki dostrzegłem dopiero na zdjęciu :D
Niektórymi sposobami na przyciągnięcie klienta do restauracji jest taka oto wystawa, a tam wszystko czego powinieneś w Barcelonie spróbować.
Następnym naszym krokiem było Barri Gotic, jednak pora zwiedzania tej dzielnicy przypadła na wieczór, więc zrezygnuję z wstawiania tutaj zdjęć z tego obchodu, gdyż fotek po zmroku szczerzę nienawidzę. Flash zmienia kolorystykę, nie łapie wszystkiego, natomiast bez niego zdjęcia są kropkowate, niewyraźne. Mogę jedynie napisać, że wkraczając w tamtą okolicę, znowu zrobiliśmy „wow”. Co za miasto, ma wszystko co najpiękniejsze! Teraz gdy rozmawiam ze znajomymi, którzy mieli okazję być w stolicy Katalonii, wszyscy jednym głosem mówią, że to było niesamowite miasto i jedno z najlepszych w jakich byli.@up ja nie wiedziałem, i wplatanie w temat takich niuansów jest super sprawą :)
Tak więc jak pisałem, z dzielnicy Barri Gotic zdjęć nie wstawiam, bo są takie:
(*) czasu było mało, wstaliśmy wcześnie rano i bez śniadania (ano bo knajpki w niedziele były jeszcze pozamykane) ruszyliśmy zobaczyć Sagrade Familie
Piękna, ale wspaniała będzie dopiero w 2026 r., kiedy znikną te rusztowania
Po zwiedzaniu Sagrady, wdepnęliśmy do pobliskiej kawiarenki na śniadanie. Bardzo chciałem pojechać jeszcze nad morze - na plaże ale byłoby to dosyć ryzykowne ze względu na niewystarczający czas, w dodatku ciągle nie jadłem Paelli a tak bym tego nie zostawił…
Wróciliśmy więc po bagaże i szybko na dworzec by już na miejscu szukać knajpy w której serwują to przepyszne danie. Choć czasu po śniadaniu dużo nie upłynęło, tak zjeść Paelle musieliśmy. Szukaliśmy, szukaliśmy najlepszej knajpy a czas upływał, w końcu wybraliśmy pierwszą z brzegu, trochę obskurną i brudną ale danie smakowało wybornie. Tym sposobem spełnieni mogliśmy wracać do Polski…
(*)W Niedziele mieliśmy samolot o 17, więc jechaliśmy autobusem z Barcelony o 13:30. (Ponieważ ten znowu szybko dojechał, śmiało mogliśmy jechać następnym za godzinę). Na dworcu tłum ludzi czekających na barcelonabus. Podjeżdżają dwa autokary i zaczyna się prawdziwa walka o miejsce w środku. Moja towarzyszka wsiadła pierwsza, więc się nie pchałem, natomiast kiedy byłem już u drzwi, przed moją twarzą pojawiła się ręka i słowa „tyle”, „autobus jest pełny”. Nie pomagały tłumaczenia, że w środku jest moja dziewczyna. Jednak jakoś mój spokój ducha pozwolił mi się wcisnąć, gdzie czekało na mnie zarezerwowane przez dziewczynę miejsce. Dla tych, którzy nie wsiedli podjechał trzeci autokar – a tamtejszych „barcelonabusów” na dworcu jest sporo, więc możecie być spokojni, że na lotnisko zabiorą wszystkich.
Czas na podsumowanie:
Przez weekend zdążyliśmy zobaczyć Camp Nou, Sagrada Familia, Park Guell, Casa Mila, La Rambla, Port, Barri Gotic, Plac Catalunyya
Nie wystarczyło czasu na plaże i resztę budynków Gaudiego (trochę za długo spaliśmy). Opcjonalnie myślałem również o magicznych fontannach.
Zazwyczaj jedliśmy syte śniadania (hiszpańskie lub angielskie), później po południu obiad w restauracji a wieczorem już piwka (są tam bardzo tanie) + zagryzki, czasem jeszcze jakąś pitę. Obliczając wszystko czyli samolot, nocleg, bilety, jedzenie + kilka pamiątek wydaliśmy po ok. 1000 zł (nie liczę tutaj zakupów w primarku).
Wyjazdem jesteśmy w pełni zachwyceni i Barcelonę będziemy polecać każdemu!
A tak nas żegnała słoneczna Katalonia: